Znajomość sprzed lat

Lata odległe, marzenia zapomniane. Czy były spełnione? Na pewno były słońcem malowane! Gdy ma się naście lat zupełnie inny wydaje się świat. Uśmiechamy się z błahego powodu. Potrafi rozjaśnić naszą twarz nawet mały ptaszek, który siądzie przypadkowo na parapecie naszego okna, pierzaste małe chmury sunące wolno po niebie, jak zgodne rodzeństwo - blisko siebie. Było łatwo wtedy nas rozśmieszyć, ale łatwo było też zasmucić. Psychika młodego człowieka jest prosta i tak skonstruowana, że jest łatwa do rozpoznania. Z biegiem lat stajemy się twardsi i odporniejsi na różne zakręty losu i nie załamujemy się od największego nawet życiowego ciosu. Na tym polega życie, trwanie w nim i bycie. Kiedy po latach spotykamy człowieka, który w młodości, chodź na krótko był przyjacielem, staramy się odnaleźć w nim cechy, te sprzed lat, gdy inaczej patrzyliśmy na świat. A kiedy nasze twarze rozjaśnia uśmiech, rozpiętość dzielących lat, stanie się mostem łączącym nasze życie i to jest nie do ukrycia. Być może kiedyś się spotkamy, to na pewno w pierwszym momencie się nie poznamy. Życie ma swoje metody, aby na naszym wyglądzie zostawić odcisk przeżytych lat i jest tak zawsze od najdawniejszych lat! Trzeba się z tym pogodzić, nie mamy na to wpływu, życie kieruje się swoimi prawami i jest w tym zawsze obecne między nami. Oby do przodu uśmiechajmy się do siebie, to nic nie kosztuje, a życie codzienne paletą barw maluje!

Image