Po zielonej łące, skacze sobie pasikonik wystrojony, tak pod kolor - na zielono, a, że było mu wesoło udzielało się to -wszystkim w koło.
Przekręciła mu się trochę w bok zielona czapeczka i zsunęły się co nieco zielone podkolanówki, ale to go nie martwiło i było mu naprawdę wesoło.
Była dziś z rana do załatwienia pilna sprawa. Poskrobał się po głowie mały wędrowniczek, bo zapomniał zupełnie w którą ma iść stronę. Czy przed siebie, do tyłu, a może w bok. No więc zrobił jeden skok, ale doszedł do wniosku, że jest to droga donikąd.
Postanowił więc wrócić do domu i zacząć wszystko od nowa. Po paru próbach zabolały go nogi, postanowił zdrzemnąć się troszeczkę.
Potem zdecyduje czy pójdzie do lasu, a może nad rzeczkę. E - co mi tam, przecież się nie pali, jutro załatwię, co mi to szkodzi.
